Facebook? » | A może Twitter? »
Łukasz Szpyrka: Dwa tygodnie temu mówił pan, że jest w 90 proc. przygotowany do walki z Dawidem Kosteckim. Jak to wygląda na kilka dni przed walką?
Andrzej Sołdra: Jest bardzo dobrze. Łapię świeżość i wszyscy zobaczą w ringu, na co mnie stać.
Z tak dobrym pięściarzem jeszcze pan nie walczył.
- To na pewno najtrudniejsza walka w mojej karierze. Ale też najbardziej medialna, bo Dawid jest popularny i doświadczony. Nie ma co ukrywać, to on będzie faworytem w sobotę, a ja postaram się sprawić niespodziankę. Inna sprawa, że zmierzę się z nim na tak wielkiej gali. Jeszcze nigdy nie walczyłem przed taką publicznością.
Pan jest z Nowego Sącza, więc trybuny powinny być za panem.
- Rozmawiałem z chłopakami z Nowego Sącza i faktycznie trochę ludzi się wybiera. Mam jednak nadzieję, że to mi nie przeszkodzi i ze spokojną głową wejdę do ringu. Nastawiam się tylko na walkę z Dawidem i nie dam się pokonać emocjom.
Robią wrażenie na panu słowa Kosteckiego? Trochę pana lekceważy.
- Słowa nic nie znaczą. Ja też mogę powiedzieć, że złapię samolot jedną ręką, ale nie o to chodzi. 8 listopada stukniemy się rękawicami i ring zweryfikuje wszystko.
Przygotowania przebiegły bez problemu?
- Raczej tak. Pod koniec wystąpiły małe problemy rodzinne, ale starałem się nie zaprzątać tym głowy.
Kto będzie faworytem w walce wieczoru 8 listopada?
-
Tomasz Adamek. Artur Szpilka będzie chciał się pokazać, czymś go zaskoczyć, ale bokser z Gilowic to rutyna i powinien sobie poradzić.
Jakie są atuty Adamka, a jakie Szpilki?
- Adamek stoczył wiele ringowych wojen, walczył z bardzo dobrymi pięściarzami. A Artur? Młodość i determinacja. Gdyby wygrał z Adamkiem, poszedłby bardzo do góry.
Kto ma więcej do stracenia?
- Jeśli Adamek przegra, to jest w zasadzie w
boksie skończony. Artur może jednak mimo wszystko stracić więcej. Jeśli przegra, będzie musiał od nowa długo budować karierę.