Facebook? » | A może Twitter? »
8 listopada w Kraków Arenie Tomasz Adamek zmierzy się w walce wieczoru z Arturem Szpilką. Obok tego wydarzenia ciekawie zapowiada się starcie powracającego na ring po pobycie w więzieniu Dawida Kosteckiego z Andrzejem Sołdrą z Nowego Sącza. Faworytem będzie bokser z Rzeszowa, który podczas konferencji prasowej lekceważąco podchodził do rywala. Nie spojrzał mu w oczy, irytująco się uśmiechał, stosował zaczepki słowne i powiedział, że Sołdra ma szanse na zwycięstwo, gdyby walka odbyła się... z playbacku. Małopolanin spokojnie podchodzi do słów Kosteckiego i skupia się na przygotowaniach do walki.
Rozmowa z Andrzejem Sołdrą, zawodowym bokserem z Nowego Sącza.
Łukasz Szpyrka: Pochodzi pan z Małopolski i walka w Kraków Arenie pewnie będzie dla pana szczególna.
Andrzej Sołdra: Mam nadzieję, że będę się czuł jak u siebie w domu. Kraków leży 100 km od Nowego Sącza i w hali powinno być trochę moich kibiców. A sama walka? Na pewno duże wyzwanie. Faworytem jest na pewno Dawid, czego nie ukrywa. Daje mi na zwycięstwo jeden albo dwa proc. Żeby tylko to go nie zgubiło. Dam z siebie wszystko, bo nikt nie powiedział, że faworyt musi wygrać. 8 listopada staniemy przeciwko sobie w ringu i żadne słowa przed walką tego nie zmienią.
Publiczność powinna być chyba za panem. Kostecki jest bardziej popularny, ale w hali będzie mnóstwo ludzi z Małopolski.
- Ciężko powiedzieć, ale byłoby fajnie. Gdy będę wychodził do ringu, to jednak nie będę o tym myślał. Głowa przestawi się tylko na walkę i odetnę się od tej otoczki. W tej chwili jest podobnie. Mam ciekawe grono ludzi wokół siebie, którzy otaczają mnie podczas treningów. Cały czas jestem pozytywnie nastawiony do walki i mam nadzieję, że tak pozostanie.
Kostecki traktuje pana wyjątkowo lekceważąco.
- Taki jest jego styl bycia, nic na to nie poradzę. Jeśli tak lubi, to proszę bardzo. W listopadzie nie będzie to miało znaczenia, bo jak wyjdziemy do ringu to usta się zamkną. Mogą się jedynie otworzyć na "ał, ał".
Pojedynek z Kosteckim traktuje pan jako największe wyzwanie?
- Zdecydowanie. Nie oszukujmy się, mam na koncie 12 zawodowych walk, a on 40. Jednak nie boję się wyzwań, bo wychodzę z nim do ringu. Przed przerwą był jednym z najlepszych polskich pięściarzy.
Myśli pan, że zdążył wrócić do odpowiedniej formy?
- Przygotowuję się na najlepszego Dawida, jaki tylko może być. A jaki będzie, okaże się 8 listopada. Stukniemy się rękawicami, zabrzmi gong i zacznie się bitka.
PIĘKNE CHEERLEADERKI W KRAKÓW ARENIE!
