Koźmiński, który został wiceprezesem
PZPN ds. zagranicznych, udzielił dziennikowi dużego wywiadu. - Przeprowadzi się
Pan z Krakowa do Warszawy? - pada pytanie.
- A po co? - odpowiada Koźmiński.
- Do pracy.
- A co, działanie w PZPN ma polegać na siedzeniu w biurze od ósmej do szesnastej, od poniedziałku do piątku? - pyta wiceprezes PZPN.
Dziennikarz tłumaczy, że takich argumentów w walce z poprzednim zarządem używali ludzie ze "środowiska Koźmińskiego".
- Powtarzam jeszcze raz. Robił to jeden czy drugi
pan. Ja mam odpowiadać za kogoś? Ani to mój brat, ani mój swat [chodzi o Cezarego Kucharskiego - przyp. red.]. Nigdy nie grał w mojej drużynie - dodaje Koźmiński.