O tym, że
Kraków mógłbym zorganizować zimowe igrzyska w 2022 lub 2026 r. nieśmiało mówi się od dłuższego czasu. Na razie stolica Małopolski chce pokazać się Międzynarodowemu Komitetowi Olimpijskiemu i walczy z włoskim Turynem o miano Europejskiej Stolicy Sportu 2015. - To ma być pierwszy etap w staraniach o igrzyska - podkreśla prof. dr hab. Andrzej Klimek, rektor krakowskiego AWF-u.
Oczywiście zawody odbywałyby się nie tylko w
Krakowie, ale w całej Małopolsce i na Słowacji. Np. skoczkowie czy biegacze narciarscy rywalizowaliby w Zakopanem. Konkurencje alpejskie zostałyby rozegrane u naszych południowych sąsiadów.
"Brakuje tylko toru do saneczkarstwa"
"Kiedy po raz pierwszy usłyszałam od mojego promotora Pana Profesora Szymona Krasickiego, że będziemy się starali o to, żeby Kraków został gospodarzem Zimowych Igrzysk Olimpijskich w 2022 roku, miałam mieszane uczucia. Głównie ze względu na Pana Profesora i osoby z nim współpracujące przy tej kandydaturze. Doskonale wiedziałam, że gdy wieść się tylko rozniesie, spadnie na nich fala krytyki. Bo z motyką na Księżyc, bo kryzys, bo to pieniądze wyrzucone w błoto, bo czeka nas sromotna przegrana, bo wstyd będzie, itd... Bo najlepiej zawsze narzekać i krytykować. Zobić coś już ciężej. A Pan Profesor dla
biegów narciarskich i
sportów zimowych w ogóle oddał całe życie i właśnie dlatego wierzę w ten projekt! Po prostu" -
pisze Kowalczyk w natemat.pl.
Atutem stolicy Małopolski ma być m.in. nowoczesna hala na 15 tys. widzów, która powstaje w Czyżynach. Magdalena Sroka, wiceprezydent Krakowa, w wywiadzie dla "Gazety Krakowskiej" stwierdziła niedawno, że Małopolsce brakuje jedynie... toru do saneczkarstwa. - Trzeba byłoby w niego zainwestować - podkreślała.
Tymczasem Kowalczyk zachwala zalety stolicy Małopolski. "Nie znam ani jednego obcokrajowca, który po odwiedzeniu Krakowa nie byłby nim absolutnie urzeczony. Bo, umówmy się - znów podpadam- Zakopane to piękny kurort na polskie warunki, a Kraków to ...Polski wizytówka" - pisze najlepsza polska biegaczka.
Igrzyska odkorkują Zakopiankę?
Kowalczyk dużo miejsca poświęca problemowi transportu. Twierdzi, że przyznanie igrzysk Krakowowi mogłoby... odkorkować Zakopiankę. "Tak - stałam w gigantycznym korku nie raz! Tak - klnęłam wtedy siarczyście i obiecywałam sobie, że nigdy wiecej! Tak - wracałam:) Bo Tatry, Moi Drodzy, mamy jedne, jedyne. Urodziłam się w Beskidzie Wyspowym, czyli według Górali jestem zwykłą ceperką. Nie mam żadnego interesu w promowaniu regionu, ale od lat jeżdże do podobnych górskich miejscowosci i widzę, jak dobrze może być rozwiązany problem transportu. I tak sobie myślę, że dopóki megahalny tysiąclecia nie zawieje albo Zakopane nie otrzyma jakiejś ważnej imprezy, np. ZIO albo MŚ, to się nic nie zmieni. Niestety." - pisze zawodniczka z Kasiny Wielkiej.
"To jak bardzo są nam potrzebne wielkie imprezy sportowe, pokazało Euro. Pokazało również, jak wielki to zaszczyt, dobrodziejstwo, szansa i reklama. Jakież emocje, jakież przeżycia, otwarcie na inne kultury, wspólne celebrowanie sportu. Jesteśmy fajnym, gościnnym i pracowitym narodem" - dodaje Kowalczyk.
Cały tekst Justyny Kowalczyk przeczytasz
TUTAJ