Jak podała oficjalna strona Polskiej Ligi Koszykówki Kobiet główną przyczyną braków w składzie gospodyń była nieobecność Lauren Prochaski i Jetty McIntyre, które odmówiły dalszej gry w drużynie ŁKS-u. Łódzki klub niemal od początku sezonu ma problemy finansowe.
Obecny na meczu lekarz nie zgodził się na występ w meczu kontuzjowanych Olgi Urbanowicz, Justyny Jeziornej, Katarzyny Kenig i Agnieszki Modelskiej, które chciały wystąpić na własną odpowiedzialność. Dlatego zdolne do gry były tylko Jagoda Kowalczyk, Angelika Kowalska i Natalia Danych, ale i w takiej liczbie nie mogły rozpocząć spotkania. W efekcie sędzia odgwizdał koniec spotkania po piętnastu minutach.
Wisła Can-Pack wygrała więc 20:0 i pewnie awansowała do półfinału. Zagra w nim ze zwycięzcą pojedynku Energa - ROW
Rybnik (stan rywalizacji 1:1, decydujący mecz w
Toruniu).
W poniedziałek krakowianki przez
Frankfurt polecą do Stambułu na turniej finałowy Euroligi. We wtorek o godz. 9 przeprowadzą pierwszy trening, a pierwszy mecz zagraja w środę ze Spartakiem Moskwa (godz. 13).