Dzień wcześniej krakowianie wygrali 5:2, ale tym razem mecz był bardziej zacięty. Mistrzowie Polski prowadzili po dwóch tercjach 2:1, ale dali sobie strzelić dwa gole. - Moja drużyna grała bardziej konsekwentnie, nie popełniliśmy tyle błędów co w piątek. Decydująca była trzecia tercja - podkreśla Ziętara.
Szkoleniowiec Ciarko w decydującej odsłonie podstawił na grę trzema atakami. - Musiałem podjąć ryzyko. Zagrałem va banque, ale nie miałem nic do stracenia - podkreśla.
By zachować szanse na mistrzostwo, Comarch
Cracovia musi teraz wygrać w
Sanoku (mecze we wtorek i środę). - Czy rywalizacja wróci do Krakowa? Trudno przewidzieć, bo każdy mecz finałowy ma własną historię i dramaturgię. Walka jest niesamowita, poziom również - kończy Ziętara.