Facebook? » | A może Twitter? »
- W Katarze nie ma dnia bez przygód - mówił na mecie zadowolony i uśmiechnięty Rafał Sonik, który pierwszego dnia uniknął zarówno poważnych błędów, jak i awarii. - Złapałem co prawda kapcia, ale dzięki musom mogłem jechać dalej. Ciekawie było przede wszystkim dlatego, że jechaliśmy dość zwartą grupą i zmienialiśmy się na prowadzeniu. To była taka szachowa rozgrywka.
Mimo tej "wspólnej" jazdy nie obyło się bez błędów nawigacyjnych. - W pewnym momencie Mohamed poważnie się pomylił, a wszyscy pojechali za nim. Ja byłem akurat czwarty, więc spokojnie zmieniłem kurs. Nie wykorzystałem jednak tej sytuacji i kiedy moi rywale zaczęli się odwracać, żeby zobaczyć, gdzie jadę, pokazałem im właściwy kierunek. Zrobiłem tak dlatego, że oni i tak za chwilę by mnie dogonili. Dwa razy uciekałem przeciwnikom, ale oni nawigowali potem na mój kurz. W trudniejszych momentach zwalniałem, a oni mnie doganiali - relacjonował obrońca Pucharu Świata, który w Katarze wygrał dwie z ostatnich trzech edycji.
Sonik na mecie zameldował się z zaledwie minutową stratą do Mohameda Abu-Issy i - biorąc pod uwagę fakt, że pierwsze etapy zawodnik Orlen Team zawsze pokonuje ostrożnie - jest to dobra sytuacja. - We wtorek to Mohameda czeka większe wyzwanie nawigacyjne. Z drugiej pozycji jedzie się tu zdecydowanie łatwiej - zauważył.
Zwycięzca Rajdu
Dakar miał na trasie jeszcze jedną przygodę. - Po raz pierwszy w życiu mój
GPS i speedocap działały z opóźnieniem i pokazywały niewłaściwą prędkość. Jeszcze przed oesem pokazałem sędziemu, że moje liczniki wskazują prędkość 5 km/godz., mimo że stoję. On skomentował to krótko: "ty nawet kiedy stoisz, to jesteś za szybki" - śmiał się Sonik.
We wtorek zawodników czeka etap liczący 473 km, z czego aż 399 km stanowić będzie niezwykle wymagający odcinek specjalny.
I etap:
1. Mohamed Abu-Issa (QAT) 2:39.41
2. Rafał Sonik (POL) + 0.59
3. Nelson Sanabria (PRY) + 3.31
4. Kamil Wiśniewski (POL) + 31.08