Jesteś kibicem i jesteś z Krakowa? Musisz zostać fanem Facebooka Kraków - Sport.pl »
Do Cracovii trafił właśnie jeden z najbardziej utalentowanych trenerów młodego pokolenia. Podoliński sprawił, że o jego poprzednim klubie, Dolcanie
Ząbki, było głośno nawet w mediach ogólnokrajowych. - Ludzie oglądali ich mecze, bo rzeczywiście to była najlepsza piłka w rundzie wiosennej - mówi Piotr Jasiński z Orange Sport, która transmituje spotkania pierwszej ligi.
Narracja dotycząca nowego trenera Cracovii kręci się głównie wokół nietypowego ustawienia: 1-3-5-2, które na poziomie pierwszej ligi sprawiało wiele zamieszania. To jednak tylko połowa historii. Jedna rzecz to sposób rozmieszczenia zawodników po boisku, a druga to interpretacja zajmowanych przez nich pozycji. Nie każdy środkowy pomocnik gra przecież tak samo.
Jak gra Dolcan?
W skrócie: stylem gry raczej nie przypomina Cracovii. - Czuli się lepiej w szybkim ataku, rzucali piłkę w boczne sektory do skrzydłowych lub za linię obrony do Dariusza Zjawińskiego. Nie wymieniali dużo podań - mówi Kamil Wojkowski, który w rundzie wiosennej przygotowywał dla Arki
Gdynia analizy pierwszoligowych rywali. - Ofensywni piłkarze często wystawiali się na pozycje, była duża ruchliwość - dodaje Wojkowski.
Styl gry Cracovii nie był jednak przez Podolińskiego demonizowany. - Gdyby wszystkie drużyny ekstraklasy poprzebierać w inne
koszulki, to każdy by wiedział, którą drużyną jest Cracovia. To zespół, który ma swój sposób gry w piłkę, trener odcisnął na swoim zespole piętno i za to należy mu się szacunek. Ta drużyna wyprowadza piłkę z własnej połowy jak żadna inna w lidze - mówił w lutym dla krakow.sport.pl. Dla trenera żaden styl gry nie jest najlepszy. - Nikt przecież nie ma idealnej recepty - dodał.
- Charakterystyczne dla Dolcanu było schodzenie napastników do boków. Tym sposobem robiło się miejsce dla Grzegorza Piesia, który podłączał się z głębi pola w wolną przestrzeń - mówi były członek sztabu Arki. Zarówno Piesio, jak i Zjawiński mogą niedługo wzmocnić Cracovię - takie bowiem informacje coraz częściej podają i krakowskie, i warszawskie media.
Człowiek na luzie
Podoliński sięgnął po inne sposoby kreowania sytuacji, bardziej praktyczne. Był zresztą taki sam jak jego drużyna. - Uosabiał pierwszoligowy etos pracy, zapraszano go do studia, bo w wypowiedziach był bardzo konkretny - mówi Jasiński. - To człowiek na dużym luzie i od pierwszej rozmowy starał się nawiązać do tego, żeby stosunki między nami były bliskie. Na treningu jednak nie było zmiłuj, tam nie ma odpuszczania - powiedział Cichocki, który współpracował z Podolińskim w 2013 roku. Był wypożyczony z Legii
Warszawa. - Od samego początku poczułem, że mogę z nim iść na każdą współpracę. Jeśli nic nie będzie stało na przeszkodzie, to chętnie bym ją kontynuował - dodaje.
Cichocki jest środkowym obrońcą, więc odczuł przejście na preferowane przez Podolińskiego ustawienie - obok siebie miał nie jednego, lecz dwóch kolegów. - Na treningach duży nacisk kładł na taktykę, na schematy, żebyśmy dobrze wszystko zrozumieli - zdradza zawodnik. - Nie były to długie zajęcia, ale bardzo konkretne, wiedzieliśmy, nad czym mieliśmy pracować - mówi z kolei Paweł Sasin.
Jedność z drużyną
Treningi nie zawsze przynosiły jednak efekty, bo Dolcan przegrał batalię o awans do ekstraklasy. - W defensywie, gdy skrzydłowi tworzyli z obrońcami piątkę w linii, to widać było, że nie do końca potrafią ją trzymać - tłumaczy Wojkowski. Dlatego też ząbkowianie nie rzucali się na rywala z wysokim pressingiem i nie chcieli dawać mu okazji do wykorzystania wolnych stref - ustawiali się na własnej połowie. - Pomiędzy zawodnikami były małe odległości. Cały czas je utrzymywali - dodaje ekspert.
Podoliński dostrzegał momenty, gry drużyna nie radziła sobie z zadaniami boiskowymi. - Dyryguje drużyną, pomaga, koryguje, daje wskazówki, analizuje wydarzenia boiskowe - mówi Wojkowski. Nowy trener Cracovii to szkoleniowiec, który żyje spotkaniem, ale przede wszystkim żyje drużyną. - Zespół świetnie z nim współgra - kończy były członek sztabu Arki.
Podoliński został kiedyś zapytany przez Jasińskiego o to, kto w jego drużynie jest najważniejszą postacią - szachowym królem. Bez wahania odpowiedział: "Król jest tylko jeden, to ławka trenerska oczywiście. Tak dzieje się do pierwszego gwizdka". Potem los w swoje ręce brali jego piłkarze. - Wyglądali na najbardziej zorganizowanych w całej lidze. Świetnie się ustawiali i kontrolowali pozycje - kończy Wojkowski.