Szymon Opryszek: W maju przegraliście 1:3 z Zawiszą. Myślicie o rewanżu?
Mateusz Żytko: Oczywiście. Po awansie do ekstraklasy rywale prezentują nawet lepszą
piłkę niż w I lidze. Latem ich skład diametralnie się zmienił, przyszło kilku piłkarzy z ciekawym
CV. Nie zdobywają punktów, ale grają naprawdę dobrze. Np. z Lechem dominowali, choć musieli radzić sobie w osłabieniu.
Trener Wojciech Stawowy ostrzegał was przed Michałem Masłowskim?
- To piłkarz niemalże kompletny jak na polskie warunki. Jest szybki, dobry technicznie, potrafi uderzyć z dystansu. Z Lechem pokazał, że jest w formie. Nie mieliśmy z nim także łatwo w majowym spotkaniu.
Inne atuty Zawiszy?
- W
Bydgoszczy duże nadzieje pokładają w napastniku Vasco, którego nazwiska nie jestem w stanie wymówić. Nie prezentuje się efektownie, ale potrafi dojść do sytuacji. W środku pola gra Herold Goulon. To duży chłop, ale technicznie zaawansowany.
Mimo to bydgoszczanie zajmują ostatnie miejsce w ekstraklasie.
- Tabela jest mocno spłaszczona. Zawisza miał trudny terminarz. Zdarzało się, że tracił punkty w końcówkach. Miejsce w tabeli nie jest adekwatne do poziomu rywali. W czym tkwi nasza szansa? Nie są do końca zgrani.
Wystąpicie w roli faworyta?
- W naszym słowniku nie ma takiego słowa jak lekceważenie. Zawisza to mocna drużyna. Inna sprawa, że jeśli nie wygrywa się kilku meczów, to wychodzi się na boisko w lekkim stresie. Ale w ekipie rywali jest wielu nowych piłkarzy, więc oni takiej presji nie czują.