Do sytuacji miało dojść po meczu z Polonią
Warszawa. Na tym spotkaniu było ponad 300 kibiców Wisły i kilku Lechii
Gdańsk. Przy Konwiktorskiej Nigeryjczyk zaliczył debiut i wraz z resztą zawodników poszedł podziękować za doping. - Niektórzy buczeli i wydawali odgłosy małp - twierdzi Nigeryjczyk.
Dopytywaliśmy o tę sytuację, ale nie chciał drążyć tematu. - To wszystko nie ma dla mnie znaczenia, nie przywiązuję do tego wagi. I tak kocham naszych kibiców. Wkładają
serce w doping. Zapomnijmy o tym zdarzeniu - mówił Sarki.
Potem Nigeryjczyk przekonywał, że w
Krakowie czuje się bardzo dobrze. - W klubie traktują mnie jak swego. Codziennie ktoś podchodzi i pyta: "hej, Emmanuel, wszystko w porządku? Jakbyś tylko czegoś potrzebował, to mów jak najszybciej". Okrzyki kibiców? Zapomniałem już o tym. Będę kochał kibiców Wisły niezależnie od tego, co zrobią.
- Jednak trudno w to uwierzyć - odpowiedzieliśmy.
- Naprawdę nie chcę o tym rozmawiać. Kibice są wspaniali, wkładają serce w doping. To wszystko - skwitował
Nigeryjczyk przyszedł do Wisły zimą. Podpisał półroczny kontrakt.