Burliga niemal przez całą karierę jest związany z Wisłą, ale dopiero teraz może liczyć na regularną grę pod Wawelem. Wcześniej trenerzy nie chcieli na niego stawiać. Np. w ubiegłym sezonie był wypożyczony do Ruchu
Chorzów.
Ostatnio zagrał od pierwszej minuty przeciwko Podbeskidziu Bielsko-Biała i wydaje się, że będzie miał pewne miejsce składzie. - Moim marzeniem zawsze było grać w ekstraklasie, a szczególnie w Wiśle. Jestem przecież w tym klubie od 2000 r. Przeszedłem wszystkie szczeble. Od trampkarza do pierwszego zespołu. Na początku tata woził mnie na treningi z Zembrzyc. Później, gdy poszedłem do szkoły średniej, zamieszkałem w internacie -
opowiada Burliga na łamach "Gazety Krakowskiej".
- Można powiedzieć, że to była szkoła życia. Miałem w tym okresie lepsze i gorsze momenty. Nawet w drużynach juniorskich nie zawsze byłem podstawowym zawodnikiem. Nigdy jednak się nie poddawałem. W końcu przyszedł etap, że zacząłem strzelać bramki w rezerwie i Młodej
Ekstraklasie. Krok po kroku robiłem postępy - dodaje.
W piątek Burliga powinien zagrać przeciwko Polonii
Warszawa (godz. 20.30).
Więcej w "Gazecie Krakowskiej".